Czas wolny



Weekendy


          Ludzie robią sobie tyle zachodu z weekendami. Postawa określana w skrócie jako DBJP (dzięki Bogu już piątek) wydaje się przeważać wśród tych, którzy rzeczywiście pracują na życie. Dla człowieka leniwego jednak nie ma żadnej różnicy między poniedziałkiem, czwartkiem czy sobotą. Nie wie on nigdy, jaki jest dzień i jest mu to całkowicie obojętne, z wyjątkiem sytuacji, kiedy ma jakąś ekscytującą randkę lub nadzieję na bezpłatny lunch. Taką informację trzeba zapamiętać (jakość życia jest najważniejsza), najlepiej więc zapisać ją na kawałku papieru lub starej paczce po papierosach i odnaleźć potem w bieliźnie do prania.
          Jeśli mieszkasz w wielkim mieście, weekendy mogą być całkiem spokojne, ponieważ większość ludzi z własnego wyboru wykrzyczy się w zatorze drogowym i pohałasuje na prowincji, płosząc żywy inwentarz. Dla ciebie to jest rozkosz. Możesz wałkonić się przez cały weekend, leżeć z podciągniętymi nogami na kanapie w otoczeniu swoich psów, kochanek i sterty opróżnionych butelek, oglądać telewizję i spać.
          Jeśli mieszkasz poza miastem, wygląda to trochę inaczej, skoro połowa tych, którzy wyludniają miasto w piątek wieczorem, wydaje się gnać wprost do ciebie. Zamiast więc prowadzić życie stadne w dni powszednie zmuszony jesteś robić to w sobotę i niedzielę. Gdy nie potrafisz powiedzieć wszystkim, by się ulotnili, musisz znaleźć sposób, żeby to jak najlepiej wykorzystać. Jeśli masz na wsi dom, to na pewno znajdzie się coś, co wymaga uporządkowania czy naprawy, możesz więc wiele z tych zadań powierzyć swoim gościom. Najważniejsze, by mieć tam kogoś, kto lubi gotować i mógłby się tym zająć, a ty możesz spytać ludzi, czy nie mieliby nic przeciwko zrobieniu po drodze zakupów, oszczędzając ci łażenia po starym, nudnym supermarkecie.
          Jeśli często kupujesz alkohol na przyjęcia w dobrze ci znanym pobliskim sklepie monopolowym, to najlepiej zrób to tylko dwa razy w roku. Wówczas unikniesz kłopotów związanych z noszeniem - taką ilość z chęcią właściciele sklepu dostarczą tobie do domu na własny koszt - a ty zgromadzisz zapas bez kłopotu w sieni, łazience lub sypialni. Lenistwo przecież wymaga nieco myślenia, ale jeśli ci się to uda, wówczas możesz zaoszczędzić sobie sporo ciężkiej pracy, a ponadto nie będziesz musiał myśleć o zakupie przed każdym przyjęciem.
          Właściwie zaplanowane weekendy mogą nie wymagać żadnego wysiłku - całkiem przeciwnie, skoro to inni wykonują za ciebie robotę, a ty tylko siedzisz i obserwujesz.
          Ale co zrobić, gdy to ty jesteś weekendowym gościem? Jeśli twoi gospodarze to ludzie pilni, tacy, co to zrobią wszystko, możesz się nie obawiać. Jeśli natomiast są podobni do ciebie, masz dwie możliwości:
- Najlepiej nie idź tam.
- Jeśli w końcu pójdziesz, to przez cały czas trzymaj się od nich z daleka najbardziej, jak to jest tylko możliwe, bez narażania na szwank waszych stosunków. Oznacza to przyczajenie się gdzieś w kącie - wspominałem już o tej technice wcześniej.
          Jeśli już zostaniesz zapędzony do gotowania podczas weekendu, bez porównania najłatwiej będzie rozpalić pod rożnem lub przynajmniej spróbować rozpalić. Potrzebujesz tylko węgla i jakiegoś łatwopalnego płynu oraz kilka tuzinów pudełek zapałek. W każdym razie, po jakichś trzech, czterech godzinach powinno się udać i możesz kłaść kiełbasę, kurczaka lub co tam jeszcze masz. Prędzej czy później stanie się to czarne, a ty będziesz się zastanawiał, dlaczego po prostu nie zjesz w pierwszym rzędzie węgla drzewnego. Nie, do diabła z rusztem. Kup w barze coś na wynos lub zjedz w restauracji i pamiętaj - bo to jest ważne - jeśli lubisz, na przykład, makaron, nigdy nie próbuj gotować go na rożnie. Skończy się tylko na łzach.


          Inną rzeczą, jaką ludzie zwykli robić w weekendy, jest chodzenie do kościoła. Ale nie ty, ponieważ, jak już wspominaliśmy, naprawdę nie widzisz w tym żadnej korzyści. Jeśli o ciebie chodzi, jedyną ujemną stroną bycia ateistą jest to, że nie masz czyjego imienia wzywać w chwilach, gdy jest ci to bardzo potrzebne.
          Jeśli ktoś sugeruje, że wyglądasz odrażająco, gdy tak się obijasz po domu, kiedy to puls spada ci do trzech uderzeń na minutę, a krew w twoich żyłach zamienia się w zawiesistą zupę, możesz jeszcze zastanowić się nad uprawianiem sportu lub ogródka.


Spis treści
Czas wolny     

© Orbi